poniedziałek, 27 lutego 2017

Kurs na podoficera NSR. Jak zostać KAPRALEM NSR? Szkoła podoficerska w Ustce. Jak zostać podoficerem Wojska Polskiego? Jak wygląda 2-miesięczne szkolenie?

           Jako żołnierz zawodowy (szeregowy) posiadałem legitymację szeregowego zawodowego, po rozwiązaniu kontraktu z jednostką wojskową tj: w ostatnim dniu jego trwania zabrano mi owy dokument i tym oto sposobem zostałem na jakiś czas bez dokumentu stwierdzającego mój stosunek wobec służby wojskowej. Po kilku tygodniach miałem zgłosić się do mojego WKU w celu odebrania książeczki wojskowej. 
           Po ładnych kilku miesiącach z fochem na klacie łaskawie udałem się do WKU po odbiór książeczki i przy okazji chciałem dowiedzieć się czy istnieje możliwość złożenia papierów na jakiś ciekawy kurs albo awans w ramach NSR. Prawdę mówiąc poszedłem tam całkowicie bez jakichkolwiek oczekiwań. Po odbiorze książeczki szlajając się po budynku trafiłem na pokój, w którym panowie zajmowali się ,,kursami dla rezerwistów". 
Ku mojemu zdziwieniu, kiedy panowie dowiedzieli się, że jestem byłym żołnierzem zawodowym zaproponowali mi kurs podoficerski! Byłem w totalnym szoku, ponieważ znam realia. Normalnie jest to masa testów wewnętrznych w jednostce, 6 miesięcy w szkole podoficerskiej, wzorowa służba itp. Tym razem panowie dosłownie powiedzieli tak:
- Jest pan zainteresowany szkoleniem na podoficera? Po ukończeniu takiego kursu byłby pan kapralem.
Oczywistym jest, że się zgodziłem. Okazało się, że odpadł jakiś facet, a szkolenie zaczynało się za 2 dni i zakładali, że nikogo nie znajdą- znalazłem się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie.

          Kurs trwał 2 miesiące w Szkole podoficerskiej Marynarki Wojennej w Ustce. Składał się z miesiąca tzw szkolenia ogólno-wojskowego czyli szkolenie ogniowe, musztra, psychologia dowodzenia, regulaminy, oczywiście porządki, konspekty itp. To była część ogólno-wojskowa zakończona egzaminami teoretycznymi i praktycznymi. 
Drugi miesiąc był jako część specjalistyczna w moim przypadku logistyczna. Przetransportowano nas do Grudziądza. Tam uczyliśmy się głównie teorii. Podstawowych zasad logistyki wojskowej, informacji o sprzęcie, zasady działania pododdziałów logistycznych, a także zajęcia praktyczno-teoretyczne na sprzęcie (kuchnie polowe, cysterny itp). Ta część także była zakończona egzaminami teoretycznymi, na które przyjechała kadra z Ustki. 
Ku naszemu zdziwieniu nie było żadnych egzaminów z WF. Były zajęcia sportowe, ale egzaminów jako takich nie było. Na końcu odbyło się oficjalne wręczenie dyplomów ukończenia KURSOWEGO PRZESZKOLENIA KADR REZERWY - (taka była dokładna nazwa kursu), z mianowaniem na stopień kaprala. Po ukończeniu kurs byliśmy kapralami. 
W porównaniu do żołnierzy zawodowych, którzy są wysyłani na szkołę podoficerską my byliśmy mianowani na kaprala i mieliśmy jako ci kaprale szukać sobie etatów na własną rękę. Żołnierze zawodowi dostają świadectwa ukończenia kursu podoficerskiego i wracają do jednostek jako starsi szeregowi, a jednostka w momencie znalezienia im etatu mianuje ich na nowe stanowisko i nadaje stopień kaprala.



UWAGA!
Wszystkich ludzi, którzy naprawdę kochają wojsko i chcą służyć w armii jako żołnierze zawodowi przestrzegam przed wzięciem udziału w takim kursie. Ja strzeliłem sobie w kolano i po mimo miesięcy szukania etatów i wydzwaniania po jednostkach w całej Polsce nie mogę znaleźć pracy, a nawet jak go znajdę Warszawa nie wyraża zgody na powołanie mnie do służby. 
Kapral to specyficzny stopień. Jednostki wolą awansować swoich żołnierzy- sprawdzonych i zasłużonych (co w gruncie rzeczy popieram i szanuję) a nie przyjmować obcych. Ponadto proces administracyjny przyjęcia podoficera jest dużo bardziej skomplikowany. Innymi słowy bardzo ciężko jest dostać się do JW jako kapral. Mam już doświadczenie zawodowe, studia w kierunku, papiery płetwonurka, kurs RPG-7, zwiadowcy itp i mimo to nic. Mam też kolegów po tym kursie po misjach itp i także mają problemy ze znalezieniem etatu, nie mówiąc już o typowych NSR-ach. Szczerze odradzam tą drogę rozwoju w armii. Jedynie jakimś atutem, który wzbudza ewentualne zainteresowanie jest prawo jazdy kat. C+E oraz ratownictwo medyczne. Na kursie otrzymywaliśmy pensje szeregowego zawodowego, zakwaterowanie oraz wyżywienie. 

          Kurs i SPMW w Ustce wspominam bardzo dobrze. Kadra SPMW w Ustce miała do nas podejście godne prawdziwych żołnierzy. Nie było debilnego trepostwa i chamstwa tylko profesjonalne szkolenie, zaangażowanie na najwyższym poziomie. To byli prawdziwi żołnierze Wojska Polskiego a nie Ci namaszczeni komuną ,,sołdaty''.

          Reasumując, jeżeli ktoś poważnie myśli o wojsku odradzam taki kurs. Wszystko na początku brzmi fajnie: zdobywa się stopień, ale potem w PRAKTYCE droga jest niemal zamknięta. Po co uczyć się na swoich błędach., lepiej na cudzych. Jeżeli chcecie robić karierę w rezerwie to jak najbardziej zachęcam. Podjęcie takiego kursu oczywiście musi być indywidualną decyzją każdej osoby. Jedno jest pewne, rozwijając swoje kompetencje wojskowe w przypadku realnej napaści na nasz kraj jesteśmy wyszkolonymi żołnierzami mogącymi stawić opór wrogowi, a to jest w tym wszystkim najważniejsze.